piątek, 3 września 2010

"Powrót Niani" Nicola Kraus & Emma McLaughlin

Tytuł: „Powrót Niani”
Tytuł oryginału: ‘Nanny Returns ’
Autor: Nicola Kraus & Emma McLaughlin
Rok wydania: 2009, 2010 w Polsce
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 395
Cena: 34,90 zł
Moja ocena: 2
Opis:
„Nanny jest już dorosła. Ma wspaniałego męża, myśli o dziecku, robi karierę w Nowym Jorku. I wtedy w jej życie wkraczają znowu Państwo X. A dokładnie prawie dorosły już Grayer i jego młodszy brat Stilton. Tym razem potrzebują niani, która stawi czoło problemom, jakie mogą sprawić tylko mieszkańcy domów przy najdroższej ulicy świata.
Czy Nanny wytrzyma konfrontację z zamożnymi żonami nowojorskich bankierów? Zakupoholiczkami żyjącymi o wodzie i marchewce, specjalistkami od operacji plastycznych i kart kredytowych? Młodymi matkami, które posyłają dzieci na tai-chi dla maluchów, władczyniami Piątej Alei?”

Co za nuda! Nigdy więcej  tego typu książek! Męczyłam się potwornie nad dotarciem do upragnionego końca „Powrotu Niani” i odetchnęłam z ulgą, kiedy wreszcie odwróciłam ostatnią stronę. Nie miałam pojęcia, że mam w sobie pokłady tak silnej woli, która kazała mi dokończyć tę lekturę miast zająć się ciekawszą. Pierwsza część była znośna, za to druga to po prostu dno!
 Zacznijmy od kompletnego braku humoru w tej książce. Ilość sytuacji wywołujących uśmiech można by policzyć na palcach jednej ręki. I raczej nie opływają one w inteligentne żarty. Moim zdaniem dobre czytadło musi zawierać w sobie wszystko to, co w ludzkim życiu się mieści, to znaczy śmiech, łzy, rezygnacja i tak dalej, i tak dalej. A tutaj tego po prostu nie ma, a jeśli jest, to w śladowych ilościach.
Fabuła po prostu wyolbrzymiona. O tyle o ile była ona w miarę realistyczna w poprzedniej części, w tej jest nie do przyjęcia! Nie chce mi się jakoś wierzyć, żeby wydarzenia z „Powrotu Niani” mogły mieć miejsce w rzeczywistym świecie. Jeśli już się decyduje na historię osadzoną we współczesnych nam czasach, należy dobrać fakty tak, aby pasowały do nakreślonego świata. No chyba, że prawdą jest, że bogate kobiety zostawiają swoje dzieci pod opieką niemal całkowicie nieznajomej kobiety. No chyba, że prawdą jest, że w Nowym Jorku szkoły mają lądowiska dla helikopterów na dachu po to, aby uczniowie nie musieli stać w korkach ulicznych… Słowem- wszechobecna przesada!
Albo mi się wydaje, albo naprawdę wiele wątków z „Powrotu Niani” nie zostało pociągniętych do końca. Obawiam się, że się nie mylę i faktycznie tak jest. Nie można robić czegoś takiego, moim zdaniem, bo to irytuje czytelnika i wzbudza niechęć do autorów. Poza tym, odbiera mu całą przyjemność czerpania satysfakcji z zakończenia książki. Owszem, w niektórych dziełach ucięcie fabuły w pewnym momencie i pozostawienie dalszych losów bohaterów jest dobrym wyjściem, ale uważam, że trzeba mieć w tym pewną wprawę i robić to „ze smakiem”, czyli przede wszystkim z wyczuciem.
Jest jeden, maleńki plusik w tej książce- stylowi narracji raczej nic nie można zarzucić. Jest lekki, i chyba tylko to przytrzymywało mnie przed trzaśnięciem książką o stół! Wprawdzie uważam, że w „Niani w Nowym Jorku” był lepszy, to tutaj również nie jest zły. W końcu tytułowa bohaterka jest dorosła i zmienił się jej sposób bycia!
Podsumowując: niesamowicie nudny tom! Cieszę się, że mam go już za sobą. Chyba raz na całe trzysta dziewięćdziesiąt pięć stron serce zabiło mi mocniej i szybko wróciło do swojego stałego rytmu. Może, może w dalekiej przyszłości, kiedy na całym świecie pozostaną tylko dzieci pióra Nicoli Kraus i Emmy McLaughlin, to wtedy po nie sięgnę. No, może jeszcze wtedy, kiedy nie będę miała nic lepszego do czytania. Ale w żadnym innym przypadku nie zbliżę się do książek tych autorek na odległość mniejszą niż kilometr!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz